Chyba już wszystko zostało powiedziane na temat nagłego ochłodzenia, tego że jesień pojawiła się z dnia na dzień i że nikt się nie spodziewał. Każdy zdążył już zauważyć że nosy i ręce marzną nie tylko rano, a gołe kostki to może modna, ale na pewno nie rozsądna opcja. Jakaś nadzieja na cieplejsze dni jeszcze się tli ale nie oszukujmy się, winter is coming! Darujmy sobie więc ten small talk uprawiany w pracy czy w kolejce w sklepie. Zajmijmy się czymś, na co mamy realny wpływ! Zajmijmy się winogronem zanim zamieni się w rodzynki (a może tokaj?).
Pomijam opcję robienia domowego wina, wydaje mi się, że gra nie jest warta świeczki. Lepiej zrobić zapas winogronowego kompotu na zimę. Efekt bardziej przewidywalny i kontrolowany, opcja dla niecierpliwych. Zimą na ciepło grzeje lepiej niż alkohol. Do obiadu idealny. Pozostawienie pestek w trakcie gotowania nadaje mu lekko orzechowego posmaku.
Kompot z winogron
- ok 3 kg winogron (u nas ciemne)
- ok 8 litrów wody
- 1,5 - 2 kg cukru
- proporcje są przybliżone i zależą od preferencji smakowych
Sposób przygotowania:
- Winogron myjemy i obrywamy pojedyncze ziarenka z kiści.
- Wsypujemy do dużego garnka, zalewamy wodą i gotujemy.
- Po zagotowaniu przecedzamy przez sitko i dosładzamy do smaku.
- Ponownie doprowadzamy do wrzenia, napełniamy wyparzone słoje i szczelnie zakręcamy.
- Słoiki w trakcie stygnięcia powinny się domknąć.